Polecany post

Notatki inspicjenta

Jestem czynnym uczestnikiem życia polskiego teatru i niezmiennie od lat jestem zachwycony rolą, jaką pełni inspicjent w teatrze. Myślę o i...

„Jesteśmy  szaleńcami” – o „Zespole  Śmierci  i Tańca”  w Teatrze  Śląskim  ze Ślązaczką,  Magdaleną  Wojtachą, rozmawia  Marian  Łąkowski.


Parę tygodni temu popełniłem artykuł, dotyczący Zespołu Śmierci i Tańca – zawodowego zespołu aktorskiego, a więc grupy młodych aktorów, absolwentów Studium Aktorskiego w Olsztynie, którzy postanowili jeździć po Polsce ze swoim spektaklem dyplomowym. We wspomnianym tekście wyraziłem wątpliwość w sens przedsięwzięcia, które choć jest godne podziwu, wydaje się przerastać możliwości młodych ludzi. Ku mojemu zdumieniu aktorskiej młodzieży udało się świetnie zorganizować wyjazdowe przedstawienie w Toruniu – pierwszy przystanek zaplanowanej przez nich trasy. Mało tego!  Zapełnili widownię Teatru Muzycznego, oba przedstawianie obejrzało prawie 200 osób. Czapki z głów!

29 stycznia spróbują podbić serca Ślązaków. W najbliższą niedzielę o godz. 19:00 „Zespół Śmierci i Tańca” będzie można zobaczyć na Scenie w Galerii (przestrzeń Teatru Śląskiego w Galerii Katowickiej). Spektakl jest pokazywany jako jeden z sześciu gościnnych na Scenie w Galerii podczas przeglądu „tu i teraz” realizowanego przez Teatr Śląski w styczniu i lutym 2017.

Udało m się skontaktować z Magdą Wojtachą, Ślązaczką, aktorką Zespołu Śmierci i Tańca i laureatką nagrody dla najlepszej aktorki dyplomu podczas I Ogólnopolskiego Przeglądu Dyplomów Muzycznych „Przygrywka”.








Marian Łąkowski: Pani Magdo, jest Pani absolwentką Studium Aktorskiego im. A. Sewruka przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie, ale pochodzi Pani ze Śląska. Jak to się stało, że trafiła Pani do Olsztyna, jak wyglądała Pani droga od momentu, w którym zainteresowała się Pani teatrem, do powrotu na Śląsk z gościnnym występem. Mowa tu o „Zespole Śmierci i Tańca”, który 29 stycznia zagości na Scenie w Galerii (Teatr Śląski).

Magdalena Wojtacha:  Zdawałam do szkół aktorskich w całej Polsce. Udało się w Olsztynie. Tam dostałam szansę. Olsztyńskie Studium Sewruka jest miejscem bardzo pracowitych ludzi. Tej pracowitości uczy się na każdym kroku, na każdym kroku się o niej przypomina. To była dobra lekcja życia, bo zawód aktora to nieustający rozwój, a rozwój wiąże się z pracą. Tego uczy Olsztyn. Gościnny powrót na Śląsk jest przemiłym uczuciem. Czuję się z nim mocno związana, to moja ziemia i mimo że mieszkałam w wielu polskich miastach, to serce pozostało śląskie. Dlatego zapraszam Was, moi kochani Ślązacy na spektakl „Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies”, który świetnie wpisuje się w nasze [śląskie – przypis red.] poczucie humoru - frywolne, bez strachu i z drugim dnem. 

MŁ: Przy takiej nadprodukcji aktorów (szkoły teatralne, jeśli liczyć także uczelnie niepubliczne, rocznie kończy do 200 aktorów) decyzja o podjęciu nauki w olsztyńskiej szkole, która nie daje dyplomu magistra sztuki, zaledwie tytuł aktora dramatu, to nie wydaje się najrozsądniejsza decyzja. Do tego Olsztyn jest „na końcu świata”. A jednak wróciła pani z I Ogólnopolskiego Przeglądu Dyplomów Muzycznych "Przygrywka" z nagrodą dla najlepszej aktorki. Jak to jest?

MW: Rozsądek jest przereklamowany. Jestem po czterech solidnych latach nauki zawodu aktora i to jest fakt. Kilku olsztyńskich pedagogów i reżyserów dyplomowych przyczyniło się do tego, że nauczyłam się myśleć po swojemu, ufać własnej intuicji, być czujną i pracować mimo trudności. Chcę się realizować artystycznie i szukać swojej drogi, bo jest ona dla mnie wciąż nieoczywista. Ze spektaklem „Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies” robimy po prostu świetną robotę. Można by dopisać, że „robimy świetną robotę mimo tego, że jesteśmy po Olsztynie, który nie daje magistra”, ale to sformułowanie zaczyna mnie już powoli nudzić, a proszę mi wierzyć – używa się go dosyć często. Jesteśmy zawodowcami i jesteśmy naprawdę dobrzy. Ten spektakl wydaje się być w Polsce czymś unikatowym i to wielka zasługa całej ekipy realizatorskiej. Z tego miejsca serdeczne dzięki dla Tomka Valldal - Czarneckiego (reżyser), Szymona Jachimka (scenarzysta i tłumacz), Michała Cyrana (choreograf), Moniki Wójcik (scenograf), Tomka Krezymona (aranżer) i całego zespołu muzycznego.






MŁ: Gdyby mogła Pani jeszcze raz podjąć decyzję, złożyłaby Pani papiery do Olsztyna? Cofnijmy czas jeszcze trochę. Zdecydowałaby się Pani zostać aktorką?

MW: Na oba pytania odpowiedź brzmi: tak. Na pierwszym roku w Olsztynie ktoś mi powiedział: „Wojtaś, zadaj sobie jedno pytanie - chcesz się dostać do wyższej szkoły, czy chcesz zostać aktorką?”. Chciałam zostać aktorką. To był cel. Każdy z nas chce być łechtany, chce zaspakajać niedające wytchnienia ambicje. Ja też chciałam, ale postanowiłam to przełożyć na pracę, rozwój i mierzenie się z coraz to większymi wyzwaniami aktorskimi. Tyle.

MŁ: Zespół Śmierci i Tańca - zawodowy zespół aktorski. Niech Pani opowie o tym zjawisku - byliście jednym rocznikiem Studium Aktorskiego im. A. Sewruka w Olsztynie, wykupiliście prawa do spektaklu od Teatru Jaracza, jeździcie po Polsce. Opłaca Wam się to? Dlaczego to robicie? A może jest sytuacja, którą chce się Pani podzielić?

MW: Wciąż czuję, jakbyśmy byli jednym rocznikiem, mimo że już nie w szkole. Uwielbiam tych ludzi. Stworzyliśmy między sobą jakąś mocną więź, która początkowo nie była oczywista. W całej naszej ósemce ścierały się mocne indywidualności i sporo czasu zajęło nam zbudowanie zespołu. Ale kiedy się udało, to już w pełni! Tak, że wyszedł z tego Zespół Śmierci i Tańca - zawodowy zespół aktorski! Nikt by nie przypuszczał... Z motyką na słońce. Nieistotne czy nam się to opłaca dlatego, że jesteśmy szaleńcami. Chcemy grać spektakl, który daje nam wolność, swobodę i radość. Wciąż to powtarzam - to adrenalina od pierwszej do ostatniej sekundy! Również dla widza i stąd ta obustronna przygoda. 



Studium Aktorskie im. A. Sewruka przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie jest czteroletnią, państwową szkoła aktorską, która przygotowuje młodzież do wykonywania zawodu aktora dramatu. W zeszłym roku szkoła obchodziła jubileusz 25-lecia istnienia szkoły. Absolwentów Studium Sewruka można oglądać na szklanych oraz na wielkich ekranach, pracują w teatrach w całej Polsce (m.in. Teatr Jaracza w Olsztynie, Teatr Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, Lubuski Teatr w Zielonej Górze, Teatr Dramatyczny w Płocku, Teatr Sewruka w Elblągu, itd.).


„Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lilies” jest trzecim, muzycznym dyplomem absolwentów Studium Aktorskiego im .A. Sewruka w roczniku 2016. Na I Ogólnopolskim Przeglądzie Dyplomów Muzycznych Przygrywka przedstawienie dostało aż trzy nagrody – dla najlepszego dyplomu muzycznego, najlepszej aktorki i najlepszego aktora dyplomu. Spektakl znajduje się w II etapie Konkursu na najlepszą scenografię i kostium teatralny organizowanego przez Centrum Spotkania Kultur w Lubinie w ramach Festiwalu Scenografii i Kostiumów „Scena w Budowie”, którego komisarzem jest Leszek Mądzik.


„Utwór o Matce i Ojczyźnie” – Bożena Umińska-Keff, Marcin Liber, Jan Klata.

„Utwór o Matce i Ojczyźnie” – Bożena Umińska-Keff, Marcin Liber, Jan Klata.
Tekst o umieraniu. Dramatu, toposu polskiej Matki, etosu narodowego.


„Utwór o Matce i Ojczyźnie”, literackie dzieło Bożeny Umińskiej-Keff (podpisane wyłącznie nazwiskiem panieńskim) jest w polskiej kulturze ostatnich lat kolejnym etapem „zmagania się z Matką i Ojczyzną”. Mocno feministyczna literatura jest chyba najboleśniejszym z dotychczasowych zamachów na autorytet polskiej Matki oraz kolejną wypowiedzią w rozważaniach historyków, artystów, socjologów, literatów i dziennikarzy o istotnym kształcie i sensie naszego narodowego etosu, pamięci historycznej. „Zmagania z Matką i Ojczyzną” jest to także tytuł posłowia Marii Jannion i Izabeli Filipiak, o które wzbogacone zostało wydanie książkowe „Utworu…”.  Cóż to jest za gatunek – utwór? Czy to jest opera, czy oratorium? (…) Może więc powstał tu nowy gatunek inspirowany operą poemat na głosy? – tym pytaniem współautorki posłowia otwierają dyskusję o potencjale scenicznym twórczości Keff, w której głosami stają się inscenizacje wielkich polskich reżyserów. W 2010 r. w Teatrze Współczesnym w Szczecinie Marcin Liber dokonuje niezwykle wiernej, poruszającej adaptacji tego „liryka z didaskaliami”. Jego inscenizacja niedramatycznego tekstu, co wiemy już teraz, była jedynie rozgrzewką przed teatralnym wcieleniem kolejnego, niedramatycznego dzieła, tym razem książki Sylwii Chutnik pt. „Dzidzia”. Mniej więcej w tym samym czasie, po czterech latach od wydania „Utworu o Matce i Ojczyźnie”, w rok po szczecińskiej premierze, kiedy powstały już gotowe recepty interpretacyjne i inscenizacyjne „Utworu…”, Jan Klata podejmuje się własnego „zmagania z Matką i Ojczyzną”. Dokonuje brawurowej reinterpretacji tekstu. Droga jego realizacji i rodzaj teatru, jaki tworzy, to zagadnienia fascynujące. Szczególnie wobec deklaracji miesięcznika „Dialog”, który w styczniu bieżącego roku ogłosił „śmierć dramatu”, w jego miejsce powołując „tekst dla teatru”. A więc „umarł Król, niech żyje Król”!

„Utwór o Matce i Ojczyźnie” – Bożena Keff.
Tematem „Utworu o Matce i Ojczyźnie” są relacje pomiędzy „organizmami uświęconymi” – córką i matką, obywatelem i ojczyzną, szczególne rodzaje niewoli, jakie wynikają z obu tych układów oraz wizja ideałów rodzinności i tożsamości narodowej. Swój obrazoburczy tekst na płaszczyźnie uniwersalnej Bożena Keff wymierza w topos „Matki-Polki”, w polską, romantyczną, mesjanistyczną martyrologię oraz nasze narodowe kompleksy. Jednocześnie angażuje się w historię konkretną, dotyczącą polsko-żydowskiej rodziny. Centralna narracja „Utworu…”, która powierzona została jej równolatce, reprezentantce pokolenia urodzonych w połowie XX wieku, ma charakter prywatnego rozrachunku.
Bohaterka podejmuje próbę wyzwolenia się z dusznych relacji rodzinnych, będących jednocześnie metaforą narodowej tradycji. Tekst Keff jest poetycką reminiscencją toczonej przez całe życie walki o wolność osobistą, prawo do posiadania własnej tożsamości i oryginalnej, niesplamionej krwią ofiar II wojny światowej historii. Córka, od chwili narodzin do późnej dorosłości, połączona jest z Matką pępowiną, która – wbrew prawom biologii – utrzymuje przy życiu organizm rodzicielski. Meter, jej antagonistka, jest polską Żydówką. W tragedii Holocaustu straciła rodzinę, sama cudem uniknęła śmierci i urodziła dziecko, żeby przedłużyć swoje życie. Poprzez akt poczęcia odzyskała utraconą w czasie Zagłady tożsamość. Ciąży na niej jednak poczucie winy, że opuściła matkę, żeby się ratować, że przeżyła. Budując wokół siebie mit cierpiącej matki, poszukuje usprawiedliwienia dla swego istnienia. Jej jedynym słuchaczem jest dorastająca Córka. Meter wlewa w nią słowa historii o ucieczce ze Lwowa, którymi zapewnia o bólu, jakiego doświadczyła. Bohaterka staje się naczyniem, do którego matka roni swe gorzkie łzy. Przy tym Meter mimowolnie pozbawia córkę własnej tożsamości, żeby była jak pusta czara, przyjmująca gorycz, bez groźby przelania się. Pozbawia ją legitymacji istnienia – odmawia prawa do posiadania własnej historii, która nigdy nie będzie tak tragiczna, jak losy Meter. Jakby tego było mało, żydowskie pochodzenie bohaterki dyskredytuje ją w oczach lokalnej społeczności – Polaków – narodu z kompleksem po-niewolników szlachty, którzy przeinaczają historię. Hitlera uważają za wybawcę od Żydów, przez których nocą nie ma słońca, ludziom się nie wiedzie. Ojczyzna wymierza jej kolejne ciosy, z powodu horroru lat 1939 – 1945, w których nie było Bohaterki jeszcze na świecie.
Dla uporządkowania tych treści powstał projekt literacki nazwany „Utworem”. W jego lirykę zostały wpisane także didaskalia właściwe dla literatury dramatycznej. Poszczególnym wyznaniom przyporządkowane są postaci. Ściślej rzecz ujmując, autorka określiła charakter podmiotu danego fragmentu liryki. Dzięki niemu Bohaterka ma możliwość znalezienia się w dowolnym momencie drogi ku wyzwoleniu, którą szła przez całe życie (np. Usia-Korusia to jej wcielenie dziewczęce, a Persefona – dorosłe) oraz poza nią, w roli Narratorki, czyli postronnego obserwatora. Do tego, z monologów głównej antagonistki Meter, Keff tworzy narrację sprzeczną z opowieścią Córki. Rzecz ma się podobnie z wypowiedziami Chórów, za którymi zapewne kryje się społeczeństwo, w którym żyje Bohaterka. Didaskalia niejasno rysują tło sytuacyjne towarzyszące poszczególnym monologom. Sugerują także, że poszczególne fragmenty „Utworu…” mają być śpiewane. Wprowadzony zostaje podział na arie, pieśni i głosy – alt, bas, sopran. Te pieśni układają się w prolog, osiem części utworu i epilog.
Choć konstrukcja tekstu Keff oscyluje pomiędzy liryką a dramatem, pozostaje on znacznie bliżej tej pierwszej. Jego treści realizują się poprzez poetyckie monologi, dla których didaskalia tworzą tylko ramy czasu i przestrzeni, nadając pewien (choć zamglony i niezbyt wyrazisty) kształt drodze bohaterki. „Utwór…” pozostaje raczej projektem literackim, formą niedokończoną i otwartą niż dramatem czy choćby jego zalążkiem.

„Utwór o Matce i Ojczyźnie” – Marcin Liber, Teatr Współczesny w Szczecinie
Liber czyni go „tekstem dla teatru”. Wykorzystuje potencjał, jaki tkwi w centralnej dla „Utworu…” narracji Córki. To jej Keff w pierwszej części swojego tekstu nadała rolę „poetki”, a zarazem oddała funkcję kompozytora „Utworu o Matce i Ojczyźnie”, a potem – także konsekwentnie – pozwoliła Bohaterce na złożenie pióra w epilogu: Siedzę w przychodni, czekam do lekarza od rehabilitacji, bo od ciągłego zapisywania na komputerze tych tu grzesznych wierszy mam problem z kręgosłupem szyjnym… Pisarka powołała do życia Bohaterkę, która jest fikcyjną autorką tekstu, mówiącą polifonią głosów postaci „Utworu”, ponieważ jest to dla niej elementem terapii, próbą odejścia od matki, ukonstytuowania własnej osobowości. Bohaterka przemierza więc swą szczególną drogę i to w tej podróży tkwi potencjał dramatyczny, który odkrywa i wydobywa Marcin Liber.
W swojej inscenizacji stawia on znak równości między Bohaterką a Bożeną Keff (w tej roli Bożena Zygarlicka). Widz, zanim zdąży jeszcze zająć miejsce, zastaje Bohaterkę krzątającą się w dresie we własnym salonie. Tak jakby czekała na uczestników przedziwnej, w połowie prywatnej konferencji. Zaczyna się. Kobieta siada przy stole, nachyla się do mikrofonu i echem odbija się wyznanie: 26 maja, w Dniu Matki ukazał się mój „Utwór o Mate i Ojczyźnie”… I dalej – To wszystko zaczęło się w czasie, kiedy chodziłam na terapię. Utworzyłam w komputerze tzw. nielegalny plik i wszystko na ten temat sobie zapisywałam. Kobieta wstaje z krzesła, podchodzi do stojącego po drugiej stronie stołu komputera i otwiera „nielegalny plik”. Obraz z komputera rzucony jest także na ekran. Wyświetla się napis „CZĘŚĆ I - Odwieczna skarga”. Potem zaczyna słowami „Utworu…” – Dzieje jej życia w epoce jej dawnej Matki i Rodziny, przed wojną…
Za chwilę na scenę wbiegnie Matka (w tej roli Irena Jun) ze słowami: Córka nie ma wprost słów, by wyrazić, jak pusta jest matka jak nudna jak stara… Pojawia się nagle, gwałtownie i równie szybko znika ze sceny, jakby była projekcją intensywnych myśl Córki.
Liber nie ingeruje w tekst, wzbogaca jednak treść spektaklu o autorskie komentarze ułożone z wywiadów z Bożeną Keff. Wehikułem pomiędzy narracją właściwą, a zewnętrzną reżyser uczynił multimedia. Projekcje z tytułami poszczególnych części „Utworu…” oraz tytułami kolejnych wyznań pozwalają podążać za tekstem. Natomiast do narracji, w której Bożena Keff opowiada o swoim procesie twórczym (jego przyczynach, przebiegu, etc.), przenosi mikrofon, ochładzając głos aktorki, w efekcie czyta się dystans do sytuacji, w które przed chwilą wchodziła emocjonalnie, a przez to także wokalnie ostro.
Liber podejmuje szereg dobrych decyzji inscenizacyjnych – najważniejsza dotyczy ostatecznego kształtu świata przedstawionego jego spektaklu. Odkrywa, że Bohaterka otrzymała od Keff rolę poetki i na czas jej (Keff) terapii została obciążona dramatem „zmagania się z Matką i Ojczyzną”, które artystce towarzyszyło całe życie. Liber zamyka dramat życia, czasowo rozległy (nie do zrealizowania na scenie), w dramat terapii, a więc w konkretne ramy czasu. Akcja dotyczy wyzwalania się spod władzy Matki i Ojczyzny, walki o prawo do własnej tożsamości i historii, przy czym funkcję poetki (i pacjentki) Liber oddaje z powrotem Keff. Wszystkie środki używane na płaszczyźnie rzeczywistej, które umożliwiają realizację takiego świata przedstawionego są cudownie oszczędne i przez to trafne. Gestem szacunku reżysera wobec tekstu jest poprowadzenie obok narracji „Utworu”, własnej, wymyślonej przez siebie, znajdującej się poza tekstem, która nie narusza jego pierwotnej konstrukcji, jak i umieszczenie „nielegalnego pliku” w samym środku wydarzeń na scenie – na ekranie komputera. Słuszność tych decyzji poręcza analiza tekstu, zresztą sama Bożena Keff bardzo ciepło wypowiada się na temat tej inscenizacji w wywiadzie z Martą Bryś dla Didaskaliów: ja uwielbiam tamten spektakl. (…) reżyser rozpisał go na dwie aktorki, co nadało spektaklowi wymiar intymny. (…) I, jeśli to możliwe, nie wiem, czy Marcin Liber jeszcze nie zradykalizował, a na pewno bardzo podkreślił moje przesłanie społeczno-polityczne. Ku mojemu zachwytowi. Można więc mówić o wypracowaniu nie tylko wiernej adaptacji, a przede wszystkim idealnego klucza do realizacji scenicznej „Utworu o Matce i Ojczyźnie”.

„Utwór o Matce i Ojczyźnie” – Jan Klata, Teatr Polski we Wrocławiu.
Zupełnie inaczej organizuje swoje widowisko Klata. Usuwa z tekstu znaczącą dla jego konstrukcji deklarację: córka jest POETKĄ; oraz w całości epilog, czyli „Pieśń z przychodni lekarskiej”. Na poziomie świata przedstawionego odrzuca projekt drogi bohaterki i psychologię jej transformacji, tym samym pozbawia spektakl tradycyjnej dramaturgii. W miejsce linearnej akcji z wyraźnym zakończeniem powstaje studium niewoli.
Przestrzeń teatralna, jest oszczędna, jak laboratoryjna sala. Mobilne, metalowe szafy (jakby „archiwa ludzkości”), dodają jej historycznego ciężaru. Są pokryte nieidentyfikowanymi, rytualnymi znakami (nasuwa się skojarzenie z naskalnymi rysunkami we francuskiej jaskini Lascaux), nadają one sali powagi sakralności. Szafy odwołują także do „Pułapki” Różewicza, staną się „cytatem” kluczowym dla interpretacji spektaklu. Tutaj rozegra się szczególny rytuał. Jego kapłani wyłaniają się z dymu osnuwającego scenę, jakby zostali powołani ze świata duchów. Jest to plemię o uniwersalnym rodowodzie, na co wskazuje połączenie sprzecznych znaków – afrykańskiej biżuterii i rytualnych makijaży – z białymi, słowiańskimi kołtunami włosów. Do tego ten kobiecy sekstet (Paulina Chrapko, Dominika Figurska, Anna Ilczuk, Kinga Preis, Halina Rasiakówna) dopełnia mężczyzna (Wojciech Ziemiański). Tak jak partnerki nosi czarną, żałobną suknię, na nogach ma czerwone szpilki. To te postaci w istocie realizują „Utwór o Matce i Ojczyźnie”. Uczestniczą w przedziwnym eksperymencie, przybierając na zmianę role ofiar i katów. Jako sędziowie ludzkości dostają prawo rozliczania z historii. Stają się kapłanami rytuału, w finale którego ciężar „zmagań z Matką i Ojczyzną” przeniesiony zostaje na barki widza.
Klata podobnie jak w innych swoich spektaklach skrupulatnie planuje poziom realny widowiska (pierwsza na myśl przychodzi „Sprawa Dantona”, kartonowa, slumsowa zabudowa na piasku, wanna Marata, współczesne rekwizyty, jak np. piły spalinowe w połączeniu z historycznymi kostiumami, werbel kontra hity muzyki popularnej, wykorzystujące tematykę rewolucyjną), gdzie elementy scenografii, kostiumy i rekwizyty niezależnie od siebie są nośnikiem odrębnych komunikatów, a zebrane razem w warstwę wizualną spektaklu stają się przestrzenią krzyżowania się znaczeń, w której to dopiero reżyser „zanurza” tekst. W wypadku „Utworu…” sprzeczne symbole pozwoliły Klacie używać historii polsko-żydowskiej rodziny, jako paraboli. Otóż w pierwowzór opowieści wpisana jest „niewoląca” Matka Żydówka i „zniewolona” Córka, a Klata używając symbolu szafy, przypomina o „Pułapce” Różewicza, gdzie wpisana jest symetryczna relacja z tym, że postępowanie Ojca jest usprawiedliwione lękiem przed Zagładą, a syn (Franz) niezdolny jest do okazywania ludzkich uczuć. Takie zestawienie powstrzymuje odbiorcę przed opowiadaniem się, za którąś ze stron (Córką lub Meter), zamiast tego nakłania do analizy relacji ofiary i kata, proponuje rozważania o ofiarnictwie w ogóle. Następnie Klata wprowadza cały zespół wykonawców, sugeruje więc powtarzalność, powszechność podobnych relacji. „Używając” mężczyzny, jako figury damskiej daje sygnał, że jego „Utwór o Matce i Ojczyźnie” dotyczy nie tylko kobiet (a wiadomo już, że nie tylko konkretnego narodu), raczej całej ludzkości.
Spektakl staje się ponadczasowy z jednego jeszcze względu, reżyser rozwija formę mitu, którą próbowała zawrzeć w swojej literaturze Keff. Dla tej formy znaczące jest, że sytuację sceniczne rozpoczynają się zazwyczaj od gestu kilkukrotnego obrócenia szaf względem własnej osi. Ten sam mechanizm w teatrze starożytnej Grecji posiadało periaktoi, czyli mechane do „wywoływania światów”. Poszczególne sceny, jak w antyku prowadzi jeden lub dwaj aktorzy, pozostali pełnią funkcję chóru (przy czym podział nie jest sztywny, dynamicznie się zmienia). Wreszcie, Klata realizuje teatr choreiczny, łącząc ruch, słowo mówione i słowo śpiewane, muzyczność jest zdecydowanie wizytówką jego teatru. Można się jednak obawiać, że brakuje w widowisku ludzkiego dramatu, który mógłby wypełnić tę wspaniałą formę. Wobec tych wszystkich pomysłów inscenizacyjnych, w oczach odbiorcy, który pamięta szczecińską realizację Klata jawi się, jako twórca fanaberyjny, zamiast siać na przekopanej już przez Libera (a wiadomo, że żyznej – glebie), wybrał grunt dramatycznie niepłodny, bo próbuje rozwinąć formę mitu, którą Keff w swoją literaturę wpisuje nie do końca konsekwentnie i zrealizować jej marzenie o formie muzycznej, także nieprecyzyjnie określone. I choć wszelkie wstępne analizy podpowiadają, że jego adaptacja będzie próbą nieudaną, w efekcie powstaje teatr mistrzowski.
Klata proponuje nowe odczytanie tekstu. Jest to opowieść dotycząca fatum istnienia ludzkiego, od narodzin do śmierci uwikłanego w zależność od organizmów rodzicielskich – biologicznych matek, ale także matek narodów – ojczyzn i pochodnych relacji dziecko – rodzic. Jego spektakl charakteryzuje się cyklicznością, w której czyta się odwieczne koło życia. Pustkę po arystotelesowskiej linii dramatycznej zapełnia forma koła, czyli zamiast podróży bohatera reżyser koncentruje się na obrazach z życia codziennego rozgrywających się miedzy organizmami narzucającymi swoją wolę i tymi, które są od nich zależne. Każdy z tych obrazów przepełniają osobiste wyznania aktorów, którzy wymieniają się rozpisanymi w tekście rolami (uproszczonymi do trzech archetypów: Matka, Córka, Otoczenie), przy czym każdy z nich kreuje różne wcielenia córek, matek, gapiów, nadając swoim postaciom odmienny charakter. Jest to najsilniejszy dramaturgicznie zabieg obok intensywnego rytmu, który wciąga w opowieść równie bardzo. Jest to także pokłosie sposobu pracy, jaki wybrał Klata – przez długi okres prowadził próby czytane, przy czym prawie do samego końca nie przydzielił konkretnych tekstów aktorom, zachęcał ich do improwizacji, sytuacje sceniczne budowali dopiero na tydzień przed premierą. Opowiadaliśmy swoje doświadczenia z bycia dzieckiem i swoje doświadczenia, które większość z nas ma, z bycia już w tej chwili tym organizmem, który narzuca swoją wolę, czyli matką – mówi Kinga Preis. Jest to metoda Marii Uspieńskiej-Knebel, znana jako „analiza aktywna”. Polega na poszukiwaniu wewnętrznej dynamiki materiału literackiego, na przetwarzaniu go w taki sposób, by stał się osobistym doświadczeniem artysty. Klata używa greckiego mitu o bogini Demeter, która próbuje zatrzymać przy sobie swoją córeczkę, Usię-Korusię, stawia tezę, że to wewnątrz tej opowieści zamyka się bolesna prawda o macierzyństwie. W jednej ze scen pojawia się choreografia, w której Córka złączona jest z Meter warkoczem włosów, metaforą pępowiny-powrozu. Bezskutecznie próbuje zerwać się ze smyczy. Matka, bogini życia, dopuszcza się na niej gwałtu werbalnego. „Gwałci przez Ucho”, jak u Gombrowicza, ale znacznie bardziej brutalnie. Chce umieścić w Córce fragment własnej tożsamości, jakby była jedynie biologiczną substancją, kombinacją jej genów z genami męskimi, którą przy użyciu odpowiedniego narzędzia można formować. Córka dla Matki stanowi przedłużenie jej istnienia w młodszym ciele, z szansą na kolejne reprodukcje, bo przecież Córka także będzie kiedyś matką. Tak buduje się diagnoza kondycji współczesnej kultury, często sprowadzona do procesu tępego reprodukowania wzorów kulturowych, bezmyślnego perpetuowania tradycji, z której wyjść nie sposób, bowiem światem rządzi władztwo narzuconych hierarchii.
Klata przyjmuje także rolę antropologa, posługującego się tekstem Keff oraz materią teatru jako narzędziami do badania mechanizmów, które rządzą relacjami międzyludzkimi (kolejny raz na myśl przychodzi porównanie z Gombrowiczem – tematem jego „Ślubu” jest „to co się między ludźmi rodzi”). Wśród nich znaczące są relacje wewnątrz rodziny, będącej metaforą narodu, społeczeństwa… Antagonizmy wewnątrz rodziny uderzająco przypominają nienawiści na tle rasowym i narodowym. Ich przyczyn Klata upatruje w matczynej potrzeba reprodukowania nie tylko swojego materiału biologicznego, ale także tożsamości, którą matki wrocławskiego „Utworu…” próbują umieszczać w swoich genetycznych kopiach. Chodzi tu także o władzę stereotypów nad umysłami ludzkimi, zastępowanie samodzielnego myślenia wpływem narzuconych modeli oraz o gloryfikowanie zborowości i lekceważenie tego, co indywidualne.
Klata, wykorzystuje „Utwór…”, by zająć stanowisko w dyskusji o etosie pamięci narodowej, ale także o historii w ogóle. Meter, której życie stało się manifestacją okrucieństwa II wojny światowej, do pierwszej sceny wychodzi z szafy. Przypomina się ostatnia scena „Pułapki”, w której Ojciec w szafie szuka schronienia przed nachodzącą Zagładą. To tak, jakby w tych szafach zamykała się historia II wojny światowej, jakby były inkubatorem strachu, puszką Pandory. Ale oczom widzów ukazuje się także ich zawartość! Jest banalna i tandetna (peerelowski fotel, kiczowate, plastykowe dekoracje). Ta historia została strywializowana i wraz z upływem czasu „gnije” (przysłowiowy „trup w szafie”). Od tego fermentu chce uciec Córka. Dlatego w spektaklu Klaty, jako okrutni bogowie przedstawieni są Hitler i Stalin, a ofiary Holocaustu stają się herosami legendy Zagłady. Pojawiają się jako owoc narracji matek i walczą o atencję z herosami córek: Ellen Ripley, bohaterką „Obcego – Ósmego pasażera Nostromo”, Larą Croft, postacią z gry Tomb Rider, Panem Frodo, Hobbitem z sagi „Władca Pierścieni”. Podniesienie zarówno faktów historycznych jak i ikon kultury masowej do poziomu mitu jest sugestią, by okrutną przeszłość potraktować wreszcie jak monumentalny pomnik szacunku i pamięci – nie lekceważyć jej, ale też nie umieszczać w centrum życia. Rodzi to refleksję, że tylko dystans do wydarzeń minionych lat pozwoli na budowanie nowej, lepszej rzeczywistości. Tym bardziej, że współczesna rzeczywistość wciąż stwarza własnych bohaterów.
Wrocławska inscenizacja jest mozaiką układaną z faktów historycznych, cytatów literackich, mądrości ludowych, motywów popkulturowych, scen codziennych, ludzkich historii. „Utwór o Matce i Ojczyźnie” Klaty to nie tylko dzieje matki w epoce wyzwolenia, jak zostało to zapisane w literackim pierwowzorze, ale także dzieje gatunku ludzkiego w epoce „zmagania się z Matką…”, oraz jego dzieje w zmaganiu się z „...Ojczyzną”. Klata przez półtorej godziny dokonuje eksperymentu teatralnego (rezygnuje z dramaturgii, tworzy teatr choreiczny, etc.), ale i społecznego – jego aktorzy badają mechanizmy pierwotne zachodzące wewnątrz społeczeństw i to na oczach widzów, którzy tych mechanizmów doświadczają na co dzień. Jego spektakl, pełen tak ludzkich historii, wciąga odbiorcę, ma charakter rytuału oczyszczenia. Ze sceny dociera wyraźny sygnał, że historia świata (kraju) nie może stać się ważniejsza od historii indywidualnej. Klata odważył zauważyć, że ta „nauczycielką życia”, ma drugie oblicze – może gnić i siać ferment. Na koniec przeniósł ciężar „Zmagań z Matką i Ojczyzną” na barki widza – jego spektakl ma charakter „studium niewoli”, a to znaczy, że wszystkie poruszone problemy zostały sportretowane, ale nie rozwiązane – nadal istnieją, natomiast widz w życiu codziennym, zaczyna je zauważać.
Marian Łąkowski

2017 rok będzie dla Zespołu Śmierci i Tańca rokiem wyzwań


Zespół Śmierci i Tańca – zawodowy zespół aktorski – tak nazywa się grupa założona przez absolwentów Studium Aktorskiego im. A. Sewruka przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie. Ich spektakl dyplomowy „Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies” wygrał pierwszą edycję „Przygrywki”, Ogólnopolski Przegląd Dyplomów Muzycznych Wyższych Szkół Artystycznych w Polsce zorganizował Kujawsko-Pomorski Impresaryjny Teatr Muzyczny w Toruniu. Przegląd, na którym otrzymali aż trzy nagrody (nagroda dla najlepszego dyplomu, najlepszej aktorki i najlepszego aktora dyplomu) był impulsem do sformalizowania grupy.

Pierwszy poważnym sprawdzianem dla absolwentów było przeniesienie spektaklu ze studenckiej Sceny u Sewurka, gdzie grane są spektakle Studium Aktorskiego w Olszynie na ponad dwa razy większą Scenę Margines (Teatr im. S. Jaracza w Olsztynie, 15 - 21 grudnia 2016 r.). Młodzi aktorzy zaliczyli sprawdzian na piątkę z plusem – frekwencja dopisała, sześć grudniowych spektakl zobaczyło ponad 600 osób. Absolwenci Sewruka cieszą się artystycznymi sukcesami, jednak mają świadomość, że rok 2017 będzie dla nich czasem wyzwań.





Już 18 stycznia wracają na deski Teatru Muzycznego w Toruniu. Przedstawienie grane jest dwukrotnie – o godz. 12:00 dla szkół oraz o godz. 19:00. Bilety można rezerwować wchodząc na stronę http://muzycznybilety.pl/ telefonicznie (512 982 813, 56 678 75 19) lub mailowo (bow@teatrmuzyczny.torun.pl). Wydarzeniu towarzyszyć będą warsztaty teatralne dla młodzieży szkolnej zainteresowanej zawodem aktora.
Więcej informacji: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/234292.html



W Toruniu przedstawienie obejrzy komisja Festiwalu Scenografii i Kostiumów „Scena w Budowie”, ponieważ przedstawienie walczy o udział w finale w Festiwalu. Tym razem pod lupą jest praca Moniki Wójcik autorki scenografii i kostiumów do „Zespołu Śmierci i Tańca, czyli piosenek Tiger Lillies”. Festiwal organizuje Centrum Spotkania Kultur, a jego komisarzem jest sam Leszek Mądzik. Pierwszy etap konkursu polegał na selekcji nadesłanych zgłoszeń na podstawie analizy rejestracji video zgłoszonych przedstawień.

Ponad to „Zespół Śmierci i Tańca” został laureatem konkursu ogłoszonego przez Teatr Śląski w Katowicach, który otworzył dla artystycznych gości podwoje Sceny w Galerii. Chęć udziału w przeglądzie zgłosiło 50 grup z całej Polski, ostatecznie wybrano 6, które zagrają w Katowicach w styczniu i lutym. Zespół Śmierci i Tańca na Scenie w Galerii będzie można zobaczyć 29 stycznia
(http://www.teatrslaski.art.pl/strefawidza/wydarzenie/374).




Czy na wzór mieszkańców Olsztyna, widzowie w Toruniu i Katowicach oszaleją na punkcie Zespołu Śmierci i Tańca? Czy Teatr Muzyczny w Toruniu i Teatr Śląski w Katowicach zanotują rekordową sprzedaż biletów? Trudno powiedzieć, dla młodych aktorów to „być albo nie być”, jednak zrobili już co mogli, teraz wszystko w rękach teatralnych działów promocji. 

Mówi się otwarcie o nadprodukcji aktorów, bo rocznie ponad setka młodych ludzi otrzymuje dyplom aktora, a ogromna większość z nich albo zasila szeregi bezrobotnych, albo zmienia zawód. Działanie, jakie podjęli absolwenci olsztyńskiego Studium zdaje się być wyjściem z tego kryzysu. Nie mniej jednak musza sobie jednak zdawać sprawę, że włożyć serce w pracę na dyplomowym spektaklem to jedno, a sprzedać przedstawienie to zupełnie co innego. Życzę, żeby nie zabrakło im ognia pasji oraz wytrwałości w dążeniu do osiągnięcia wymaganych celów.

Jeśli chcecie ich wesprzeć, przyjeżdżajcie na spektakle do Torunia i Katowic.

I na koniec apel do dyrektorów polskich teatrów.


Szanowni Dyrektorzy,
zaproście młodzież na swoje sceny.
Zainwestujcie w młodość, to się Wam opłaci!


Marian Łąkowski




Olsztyn. Usamodzielniony Zespół Śmierci i Tańca rusza w Polskę

"Zespół Śmierci i Tańca - zawodowy zespół aktorski" - pod taką nazwą grupa absolwentów Studium Aktorskiego im. A. Sewruka przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie ze swoim spektaklem dyplomowym "Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies" rusza w podróż po Polsce.

Alicja Baran, Marta Jaszewska, Monika Łyżwa, Dorota Puziuk, Magdalena Wojtacha, Joanna Świrska, Mikołaj Kwiatkowski i Darian Wiesner - w czerwcu otrzymali dyplomy aktorek i aktorów dramatu i opuścili mury szkoły, ale ze swoim przedstawieniem muzycznym w reżyserii Tomasza Valldal-Czarneckiego nie chcą się rozstawać.

W październiku już jako absolwenci Studium Aktorskiego im. A. Sewruka stanęli w szranki z kolegami z wyższych szkół artystycznych z całej Polski podczas I Przeglądu Dyplomów Muzycznych PRZYGRYWKA w Toruniu. Wywalczyli aż trzy nagrody - dla najlepszego dyplomu muzycznego, dla najlepszej aktorki dyplomu (Magdalena Wojtacha w roli Ciotki Mabel), dla najlepszego aktora dyplomu (Darian Wiesner w roli Johnnego z Ełku).
"Jesteśmy Zespół Śmierci i Tańca" - takimi słowami rozpoczyna się pierwsza scena spektaklu, który przyniósł im sukces, postanowili więc, że zostaną "Zespołem Śmierci i Tańca". Drugi człon nazwy ma nawiązywać do charakteru ich grupy - podobnie jak pierwsze, zawodowe trupy aktorskie, zamierzają podróżować ze swoją sztuką.
Parę dni temu zostali laureatami kolejnego konkursu ogłoszonego przez Teatr Śląskiim. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Jak napisał na swojej stronie Teatr Śląski: "artyści z całej Polski, od Sopotu, Białegostoku, przez Warszawę, Wrocław, Opole i Łódź chcieli pokazać swoje projekty na poddaszu Galerii Katowickiej. Po długich obradach komisji wybraliśmy 5 zespołów, które chcemy zaprosić do pokazów na Scenie w Galerii w grudniu, styczniu i lutym". "Zespół Śmierci i Tańca" będzie można zobaczyć już pod koniec stycznia w Katowicach w ramach projektu "TU i TERAZ".
Absolwentów Studium Aktorskiego im. A. Sewruka w swoich działaniach wspiera Teatr im. S. Jaracza w Olsztynie, Tomasz Valldal-Czarnecki - reżyser spektaklu i dyrektor Teatru Komedii Valldal, Szymon Jachimek - autor sztuki, Monika Wójcik - autorka kostiumów i scenografii, Michał Cyran - choreograf spektaklu oraz zespół muzyczny na czele z autorem aranżacji, Tomaszem Krezymonem.
Na grudniowe spektakle w Olsztynie zostały ostatnie bilety, ruszyła przedsprzedaż biletów na przedstawienia w Toruniu, a za chwilę ruszy w Katowicach i Lidzbarku Warmińskim. Zapraszamy do polubienia fanpage Zespołu Śmierci i Tańca na portalu Facebook.com (https://www.facebook.com/zespolsmierciitanca).

**
Zespół Śmierci i Tańca - najbliższe spektakle:
15 - 18 grudnia (czwartek - niedziela) oraz 20 i 21 grudnia (wtorek i środa), godz. 19:30,
Teatr im. S. Jaracza w Olsztynie (bilety: bilety.teatr.olsztyn.pl)
18 stycznia (środa), godz. 19:00, Kujawsko-Pomorski Impresaryjny Teatr Muzyczny w Toruniu
(rezerwacji można dokonywać mailowo: bow@teatrmuzyczny.torun.pl)
29 styczna (niedziela), godz. 19:00, Scena w Galerii, Teatr im. S. Wyspiańskiego w Katowicach
(biuro obsługi widzów: bow@teatrslaski.art.pl)
24 kwietnia (poniedziałek), godz. 19:00, Lidzbarski Dom Kultury
(rezerwacji można dokonywać mailowo: sekretariatldk@gmail.com)

*
Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies
spektakl dyplomowy studentów Studium Aktorskiego w Olsztynie,
premiera: 16 kwietnia 2016 r. na Scenie u Sewruka w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie
scenariusz i tłumaczenie piosenek: Szymon Jachimek, reżyseria: Tomasz ValldalCzarnecki, muzyka: Tiger Lillies, aranżacje i kierownictwo muzyczne: Tomasz Krezymon, scenografia i kostiumy: Monika Wójcik, choreografia: Michał Cyran
obsada: Alicja Baran, Marta Jaszewska, Monika Łyżwa/Katarzyna Trzeszczkowska, Dorota Puziuk, Joanna Świrska, Magdalena Wojtacha, Mikołaj Kwiatkowski, Darian Wiesner
pianino - Tomasz Krezymon / Maciej Tomaszewski, perkusja - Szymon Linette, kontrabas - Paweł Bomert / Paweł Zwierzyński-Pióro
inspicjent, sufler: Milena Szymanowska, charakteryzacja: Aneta Laskowska / Ada Mięsiak / Katarzyna Naruszewicz, realizacja świateł: Jakub Ostropolski / Marta Seredyńska, realizacja dźwięku: Adam Licki / Hubert Popko
*
MUSIC WRITTEN AND COMPOSED BY MARTYN JAQUES, AND(p) MISERY GUTS, LONDON

Notatki inspicjenta

Jestem czynnym uczestnikiem życia polskiego teatru i niezmiennie od lat jestem zachwycony rolą, jaką pełni inspicjent w teatrze. Myślę o inspicjencie, który daje sygnał do rozpoczęcia spektaklu, ale warto pamiętać, że według pewnego niewybrednego słownika teatralnego inspicnejt definiowany jest jako ten, który ma za zadanie znaleźć aktorów nad ranem w najbliższej knajpie i doprowadzić ich na próbę na dziesiątą”.

Notatki natomiast wydają mi się dość niezobowiązującą, subiektywną formą wypowiedzi. Posługując się notatkami łatwiej uniknąć postawy nieomylności, można za to próbować kogoś przekonać do swojego zdania. Głoszeniu swoich racji ex cathedra dużo lepiej posłużą pełniejsze formy wypowiedzi.

Niech notatki inspicjenta będą więc celnym, istotnym głosem w sprawie polskiego teatru.

Miłej lektury!

Ps. W razie potrzeby zapraszam do konatu: lakowski.marian@gmail.com

Marian Łąkowski
Toruń. Warsztaty aktorskie ze zwycięzcami Przygrywki
17 i 18 stycznia odbędą się warsztaty aktorskie z Absolwentami Studium Aktorskiego im. A. Sewruka przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie, zwycięzcami I Ogólnopolskiego Przeglądu Dyplomów Muzycznych Wyższych Szkół Artystycznych w Polsce "Przygrywka" (nagroda dla najlepszego dyplomu muzycznego za spektakl "Zespół Śmierci i Tańca").

Warsztaty adresowane są dla tych, którzy zastanawiają się nad wyborem zawodu aktora lub chcą przygotować się do egzaminów wstępnych do szkoły teatralnej. Podczas warsztatów poruszymy następujące zagadnienia:
- Jaką szkołę wybrać? Jakie szkoły dla aktorów funkcjonują w Polsce, jak jest ich specyfika, jakie wykształcenie oferują, czym różnią się wyższe szkoły teatralne, policealne szkoły aktorskie i szkoły prywatne?
- "Zagraj zsiadłe mleko" - rozprawimy się z mitami na temat egzaminów wstępnych. Jak przygotować się do egzaminów? Pomożemy Wam zaplanować przygotowania do egzaminów wstępnych w szkołach teatralnych - podpowiemy jakie teksty wybrać, jak się przygotować, czego oczekują od Was egzaminatorzy.
- "Na którym roku są sceny łóżkowe", czyli jak wygląda edukacja w szkole teatralnej?
- Co po szkole? Wspólnie prześledzimy losy absolwentów szkół teatralnych. Ilu trafia do teatrów? Co dzieje się z pozostałymi? Po warsztatach zapraszamy na spektakl Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies w reżyserii Tomasza Valldal Czarneckiego, dyplomowe przedstawienie absolwentów Studium Aktorskiego im. A. Sewruka przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie.

***
"Rozkład jazdy":
17 stycznia (wtorek)
18.00 - 20.00 - rozmowa z absolwentami Studium Aktorskiego o specyfice zawodu aktora, wspólna rozgrzewka, warsztaty integracyjne
20.00 - 22.00 - udział w próbie spektaklu Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies
18 stycznia (środa)
15.00 - 18.00 - interpretacja tekstu oraz zadania aktorskie - praca zespołowa
16.00 - 18.00 - konsultacje indywidualne
19.00 - 20.25 - spektakl Zespół Śmierci i Tańca, czyli piosenki Tiger Lillies.

Cena warsztatów - 40 zł za dzień lub 65 zł za dwa dni.

Cena biletu na spektakl dla uczestników zajęć - 35 zł.

Miejsce: Kujawsko-Pomorski Impresaryjny Teatr Muzyczny w Toruniu, ul. Żeglarska 8, 87-100 Toruń

Pytania, zapisy: darian.wiesner@gmail.com / 609792876


źródło: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/234292.html